Gdy wyjrzałem z jaskini zobaczyłem ją. Poleciałem za nią. Nagle usłyszałem kłótnie. Gdy mnie zauważyli zacząłem bronić tej wilczycy. Już wiedziałem, że ma na imię Tereana. Zawsze coś.
-Jestem z watahy, panie wilku, który ma się za nie wiadomo kogo! I jakoś nie podoba mi się co robisz! Ja śmiesz tak odzywać się do jakiejkolwiek wilczycy?!
Zacząłem obnażać kły. Kątem oka widziałem, że ta cudowna wilczyca, (jak się okazało ma imię) też szczerzy kły. Ten głupek najwidoczniej się wystraszył, bo mruknął "muszę lecieć" i wolno, na sztywnych łapach odszedł. Widziałem, że gdy tylko skręcił pobiegł co sił w łapach. Wtedy odezwała się ona:
-Dzięki, ale umiem się sama bronić!
-Hej spokojnie - odezwałem się, mimo rozgardiaszu panującego w moim brzuchu - widziałem Cię to chciałem pomóc i tyle. Zauważyłaś jak się za nim kurzyło?!
Uśmiechnąłem się przyjaźnie.
-Dobra! Ale pamiętaj! Umiem sobie poradzić!
-Tak, wiem - westchnąłem - jestem Shadow, a ty Tereana. No to już się znamy. Może w ramach znajomości pójdziemy sobie nad wodospad? Wydajesz się interesująca. Chciałbym Cię poznać.
<Tereana?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz